Okazało się, że za kotwę około 200 zł dostajemy nielimitowany dostęp do tylu gier, że aż ciężko to ograć. Tymczasem posiadacze Xboksa 360 płacą około 160 zł za samą możliwość grania online i dostęp do niektórych dem wcześniej, plus parę dodatkowych usług.
Tym samym powstała konkurencja, która przekonała po raz kolejny konsumentów, że cokolwiek im się należy. Owszem, płacimy za konkretne produkty, a zatem mamy konkretne oczekiwania, ale czy oznacza to, że producent / sprzedawca ma obowiązek nam je dostarczyć dokładnie w takiej formie jakiej chce Pan X, Pan Y i Pan Z? Nie da się zaspokoić wszystkich.
Sprawa stała się jeszcze głośniejsza po prezentacji next-genów. Xbox One jak na razie nie ma się, czym pochwalić, jeśli chodzi o porównanie z PS4, ale z drugiej strony – nikt nie każe go kupować. Tymczasem wiele osób wyszło z założenia, że na przykład należy im się odpowiednik PlayStation Plus – który ostatecznie jak się zdaje pojawi się na tym sprzęcie – a do tego nie będzie żadnych, ale to żadnych blokad. Albo, że po prostu należy im się sprzęt, który nie będzie wymagał stałego podłączenia do sieci.
Tymczasem MS to firma nastawiona na zysk, a tym samym oferująca produkt, który ma go przynieść. Prywatnie nie wychodzę z założenia, że po prostu mam coś dostać i już. Konkretna firma jedynie MOŻE mi coś zaoferować. A wtedy wiem, na jakich zasadach, co mi wolno a czego nie. I wcale nie muszę się decydować.
Podejście "to mi się należy" jest o tyle nie fajne, że dotyczy każdej innej rzeczy związanej z branżą grową. Coraz częściej przeciętny konsument zamiast "producent mógł..." pisze "producent powinien...". Nie jest to może nic złego, o ile tylko mamy na myśli skrót myślowy.
Obawiam się jednak, że bardzo często jest tu zupełnie inaczej. Dlatego zamiast oczekiwać czegoś, znacznie lepiej jest po prostu sprawdzić, gdzie coś jest lepsze. I nie wymagać, a rozsądnie korzystać.
0 komentarze:
Prześlij komentarz